O fotoksiążce słów kilka



Natrafiłam jakiś czas temu na blogu Hafty Jarzębinowe na recenzję fotoksiążki niemieckiej firmy Saal Digital. Recenzja była na tyle zachęcająca, że poklikałam tu i tam i okazało się, że Saal Digital prowadzi akcję promocyjną polegającą na tym, że właściwie każdy działający w mediach społecznościowych może przetestować dowolnie wybraną fotoksiążkę tej firmy, otrzymując kupon rabatowy o wartości 200 zł, a potem ją zrecenzować. Myślałam sobie kiedyś, że fajnie byłoby stworzyć sobie takie mini-portfolio, więc nie zastanawiałam się długo i zgłosiłam się do  @saal.digital.polska z chęcią przetestowania ich produktu.

Mój wybór padł na fotoksiążkę o wymiarach 19x19 cm o 32 stronach, z błyszczącą watowaną okładką i matowymi stronami wewnętrznymi. Wartość tego produktu wyniosła 171 zł. 

Dla zaprojektowania i zakupienia fotoksiążki (a także innych produktów oferowanych przez Saal Digital takich jak odbitki, fotoobrazy, plakaty, kalendarze, fotoprezenty itp.), ze strony producenta pobiera się aplikację, której obsługa w moim odczuciu jest intuicyjna i dość wygodna. Poprzez aplikację dokonuje się także zakupu produktu. Książka dotarła do mnie w ciągu tygodnia od złożenia zamówienia, a dostarczona została przez kuriera (była to jedyna opcja dostawy).
Byłam bardzo ciekawa, co też przygotowało dla mnie Saal Digital. Zdecydowałam się na zamieszczenie w fotoksiążce wszystkiego, co tworzę po trochu. Powstał mały-misz masz, ale pomyślałam, że będzie to fajna pamiątka.  Zamieściłam więc w niej kilka zdjęć portretowych (których robienie baaardzo lubię), trochę fotografii natury no i moich ilustracji.
Szczerze przyznaję, że jestem zachwycona jakością produktu. Co prawda miałam do czynienia z fotoksiążkami tylko kilku firm (trzech czy czterech), więc nie mam wielkiego porównania. Nie mniej jednak, pierwsze, co mnie zachwyciło, to watowana, przestrzenna okładka, która wygląda moim zdaniem pięknie (można wybrać także opcję okładki bez watowania).







 Strony są klejone, sprawiają wrażenie solidnie przygotowanych - w czasie wielokrotnego oglądania książki przez wiele osób, nic się nie rozklejało, nie luzowało. Książka fajnie otwiera się na płasko ;)







Jakoś wydruku jest naprawdę na wysokim poziomie - odwzorowanie kolorów zdjęć jest idealne, kolorystyka jest świetnie oddana, nie są ani przyciemniane, ani rozjaśniane, ani kontrastowane. Tak, jak widzę zdjęcia na komputerze, tak przeniesione są na strony fotoksiążki. Tutaj naprawdę duży plus.




















Grube strony sprawiają bardzo solidne, profesjonalne wrażenie :) 



Podsumowując, jestem naprawdę bardzo zadowolona z otrzymanej fotoksiążki. Na tym szkle jest jednak dosyć istotna rysa - cena. Jest ona niestety wysoka, szczególnie, jak na polskie warunki.

Nie mniej jednak cieszę się, że miałam możliwość przetestować fotoksiążkę Saal Digital. Jest piękna!


P.S. Mam teraz nieco ograniczony dostęp do internetu, a nawet swojego komputera  (+ niemałe zamieszanie na głowie), stąd moja ograniczona obecność w blogosferze. Mam nadzieję jak najszybciej wrócić na normalne tory!
Do jak najszybszego następnego :)


Czytaj dalej

Zaczarowany las




Zacznę dziś od zaproszenia Was na pięknego bloga My Little Nest prowadzonego przez Pliszkę, u której możecie zobaczyć mój plakat z grafiką z tego posta oraz moje zakładki do książek :) Łączy nas zamiłowanie do ptasich motywów, ja natomiast niezmiennie podziwiam niesamowite wyczucie Pliszki do harmonizowania barw we wnętrzach :) Zaglądnijcie koniecznie!:)


Myślałam sobie ostatnio, że niełatwo jest być wdzięcznym za to, co w aktualnej chwili mamy. Ludzie skonstruowani są w w tak dziwny sposób, że ciągle im mało, a siebie umiejscawiają najczęściej w przyszłości zwanej "kiedyś". Kiedyś, kiedy wreszcie osiągnięte zostanie to, co niezbędne, żeby stać się wreszcie szczęśliwym. "Jak tylko skończę studia, będę szczęśliwy. Jak tylko dostanę tę pracę, będę szczęśliwy. Jak tylko dostanę podwyżkę, będę szczęśliwy. Jak kupię ten samochód, będę szczęśliwy. Jeszcze tylko to i już!" Znacie to? :) I o ile, wydaje mi się, że ten mechanizm ma swoją dobrą stronę, bo stanowi jakiś bodziec do rozwoju, to zdecydowanie zbyt często generuje, hmm.. niezadowolenie w pogoni za lepszym, większym, okazalszym, cenniejszym. W kombinacji z przekleństwem porównywania się do innych powstaje, niestety, mieszanka raczej zasmucająca. 

I tutaj pojawia się to, o czym tak często zapominamy. Wdzięczność. W biegu po kolejny wyznaczony cel umyka nam, jak wiele mamy, bo to co już mamy, powszednieje, staje się tłem w pogoni za lepszą przyszłością. Głównie chodzi mi o rzeczy niematerialne, te niemierzalne walutą czy przedmiotami, przez co być może tak trudne do zauważenia. Zarówno drobiazgi, jak i kwestie dużej wagi. Wszystkie bierzemy za pewnik. Zdrowie, uczucia, ludzi - rodzinę i przyjaciół, relacje, wolność, możliwości, uśmiechy codzienności, życie. Rozglądajmy się wokół, całkiem blisko nas, gdzie z pewnością są rzeczy, za które możemy dziękować losowi. Taka chwila refleksji może przynieść naprawdę zaskakujące rezultaty :) Jak bardzo uspokajające jest poczucie, że w danej chwili, w tym dokładnie momencie, mimo wszystko mamy dokładnie to, czego nam trzeba. Myślę sobie, że praktyka wdzięczności ma bardzo wiele wspólnego z uważnością.

 "Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu." Anthony de Mello
 



 Wspominałam we wcześniejszych postach, że ostatnio malowałam akwarelowe grafiki z serii leśnej :) Zapraszam Was więc do lasu, bo oto kolejna z nich:



Z przyjemnością zgłaszam tę leśną ilustrację do lipcowego wyzwania Szuflady "Zaczarowany las"


https://szuflada-szuflada.blogspot.com/2017/07/wyzwanie-lipcowe.html


Miłego tygodnia! i wszystkiego dobrego :)

Czytaj dalej