Hej Dziewczyny!
Długo mnie nie było. Czasu mam teraz mniej, doszły mi pewne obowiązki i staram się dopracować swój plan dnia. Zaglądam do Was, chociaż nie zawsze zostawiam ślad. Ostatnie upały usypiają, trochę pozbawiają sił. Dziś podzielę się z Wami dla odmiany kilkoma letnimi fotografiami. Dawno nie sięgałam po aparat, leżał prawie zapomniany i nie mogłam się zebrać, żeby złapać nim jakiś moment dnia, jakiś element otaczającej mnie rzeczywistości. I wreszcie się zebrałam, chociaż tylko na chwilkę. Część z Was z pewnością słyszała określenie "złota godzina", a już z pewnością każda z Was niejednokrotnie zaobserwowała te momenty w ciągu dnia. Dla wielu fotografów jest to czas szczególny ze względu na to, że w tych krótkich chwilach świat otulany jest prawdziwie magicznym światłem. Złota godzina (która wcale nie trwa pełnych 60 minut ) to momenty zaraz po wschodzie słońca i na krótko przed jego zachodem. Momenty, w których świat świeci prawdziwym złotem :) (chociaż właściwie o poranku świeci bardziej na niebiesko) Pięknie jest. Złota godzina to prawdziwa magia.
Tak się zdarzyło, że miałam w rękach aparat tuż przed zachodem słońca. Udało mi się zrobić tylko kilka zdjęć okupionych swędzącymi bąblami (dzięki komarom, które skutecznie przeszkadzały mi w kontemplacji). Może któreś Wam się spodoba? Wiem, że maki to temat oklepany, banalny ze wszech miar, ale ja tak bardzo je lubię! Dla równowagi na zdjęciach zobaczycie też mniej popularny kwiat, jakim jest kozłówka długoszyjkowa.
Tylko kilka, bo wyszedłby prawdziwy tasiemiec:)
Pięknego czerwca Wam życzę!:)