
Lutowy wieczór usypia mnie dźwiękami deszczu wymieszanego z wiatrem, uderzającego wcale nie rytmicznie, lecz w dalszy ciągu kojąco, w okno i parapet. Jak dobrze, że nie muszę być teraz na zewnątrz :) Nie wiem, czy już możemy nastawiać się na przyjście wiosny :) A z wiosną przyjdzie nowe i nieznane. Nie powinnam się bać, eksperymentowanie wymaga odwagi.
Tymczasem namalowałam kolejną ptasią istotę, odpoczywającą gdzieś w ogrodzie. Dla pięknych snów:)
Dobrej nocy!